home

search

Rozdział 4 – W głąb dziedzicta

  Bai Ren ostro?nie zacz?? i?? w g??b jaskini. Stara? si? przewidzie?, co mo?e go spotka?. Czu? lekki dreszczyk emocji oraz ekscytacj?. Po przej?ciu nieca?ych 100 metrów by?a ?ciana zaro?ni?ta jakim? rodzajem winoro?li. Obok niej zauwa?y? napis na?cienny mówi?cy: ?rozpal wewn?trzny ogień, aby do walki z przeciwno?ciami losu.” Tu? pod tym by?a przedstawiona jaka? technika. Oczy Bai Rena wr?cz zaiskrzy?y z rado?ci. Domy?la? si?, ?e jest to co? zwi?zanego z ogniem.

  Po krótkiej analizie techniki znalaz? podobieństwa do ?techniki ?elaznej skóry.” Od razu zabra? si? do praktyki, jednak znów napotka? ten sam problem co ostatnio — miejsce nie posiada?o qi ognia. Fakt ten jednak by? za ma?o, ?eby chocia? zawaha? jego ducha. Chcia? zobaczy?, czy da rad? wy?ledzi? qi ognia w podobny sposób co ?elaza — i uda?o mu si?. Jednak dym by? inny, lekko szkar?atny. Na bazie nasycenia koloru uzna?, ?e ?ród?o nie mo?e by? poza terenem góry, jednak martwi? si?, ?e b?dzie g??biej w lesie, na co stanowczo nie by? jeszcze gotowy.

  Bai Ren z niezwyk?ym zapa?em w duchu postanowi? zosta? w jaskini przez pozosta?e 10 dni, aby kultywowa?, gdy? tylko na tyle pozwalaj? jego zapasy. Okaza?o si?, ?e jego przypuszczenia by?y trafne — je?li u?yje tylko jednego rodzaju qi, jego progres b?dzie wiele szybszy. Po?wi?ci? ca?e dziesi?? dni z minimaln? przerw? na sen i jedzenie, aby kultywowa?. Wygl?da? niezwykle zm?czony, jednak w duchu by? pe?en si? — chcia? wzmocni? si? jak najszybciej.

  Jego ci??ka praca przynios?a skutki. Dzi?ki tym dziesi?ciu dniom by? w po?owie drogi na ?rodkowy etap kondensacji qi, ale jednak zamiast by? radosnym, my?la? o czym? innym. Nie wiedzia?, jak to opisa? — uwa?a?, ?e qi ?elaza i on nie s? ze sob? kompatybilni. Ale i tak czu? si? silniejszy ni? jeszcze 2 tygodnie temu, kiedy wyrusza? do lasu.

  Po wyj?ciu z jaskini postanowi? sprawdzi?, o ile jego si?a wzros?a, przesuwaj?c g?az toruj?cy drog? dziedzictwa. Mo?e i efekt by? cudowny — z po??czeniem wzmocnienia cia?a g?az, który mia? problem ruszy? o kilka centymetrów w godzin?, teraz móg? ruszy? w sekund?. Co prawda podniesienie tego g?azu by?o wci?? niemo?liwe, lecz teraz móg? ukry? wej?cie do dziedzictwa. I dopóki ?aden kultywator si? nie pojawi, nikt go nie odkryje. Bai Ren by? z tego faktu niezwykle rad. Ju? planowa? swoje nast?pne kroki, ale w pierwszej kolejno?ci musia? opu?ci? las, co uczyni? dosy? sprawnie, gdy? wilki wci?? si? go obawia?y.

  Tak zacz??a si? jego podró? do domu. Co prawda, dzi?ki wzmocnieniu fizycznemu móg?by wróci? do domu w jeden dzień, jednak zdecydowa? si? tego nie robi? z dwóch powodów. Jednym by?a obawa, ?e kto? go zobaczy — a je?li bieg?by z tak? pr?dko?ci?, nawet idiota by?by w stanie wydedukowa?, ?e nie jest zwyk?ym cz?owiekiem. Druga by?a jeszcze prostsza — wola? oszcz?dza? qi ?elaza, gdy? nie wiedzia?, kiedy wróci na teren dziedzictwa. Wi?c wyruszy? tempem standardowym, jak zwykle.

  Po dwóch dniach by? na miejscu. Jako ?e mi?so demonicznego wilka jest bardziej syc?ce od jego standardowej diety, postanowi? je sobie zostawi? oraz nie sprzedawa? organów, gdy? by?y one mu potrzebne do pigu?ek. Wi?c zosta?o mu tylko sprzeda? skór? — jednak tym razem by?a w znacznie lepszym stanie oraz mia? jej wi?cej.

  Kiedy przeszed? próg wioski, doskonale si? zakamuflowa?. Wygl?da?, jakby po prostu przechodzi? bez niczego wa?nego. By? zdziwiony, ?e nikt nie zauwa?y? zawarto?ci jego torby. Kiedy wróci? do domu i schowa? swoje ?upy, by? tak zm?czony, ?e zasn??.

  Stolen from its original source, this story is not meant to be on Amazon; report any sightings.

  Od razu po przebudzeniu rozpali? ognisko, na którym przygotowa? mi?so demonicznego psa. Kiedy tylko zjad?, wyszed? do krawca. Mia? nadziej?, ?e ubije dobry interes z Feng Shi, ale mia? te? kilka w?tpliwo?ci. Nagle u?wiadomi? sobie, ?e skóry by?y w zbyt dobrym stanie, ?eby do?wiadczony kupiec taki jak Feng Shi uwierzy?, ?e zdoby? je samotny ?miertelnik — na dodatek mieszkaj?cy w rozpadaj?cej si? ruderze, ledwo wi???cy koniec z końcem.

  Szybko wi?c lekko je podziurawi? — na tyle, ?eby wygl?da?y na naturalne rany. Lekko zdenerwowany dotar? przed sklep krawiecki. Tym razem obs?uga go pozna?a i po krótkiej rozmowie poprowadzi?a do gabinetu Feng Shiego.

  Dzi?ki do?wiadczeniu kupca, prawie od razu rozpozna? zdenerwowanie Bai Rena — a to przez jego dr??ce r?ce lub g?si? skórk? widoczn? na przedramieniu. Sprawi?o to, ?e Feng Shi zacz?? rozmow?, przechodz?c prosto do rzeczy, gdy? nie chcia? straci? dobrego klienta.

  – Bai Ren, jak mi?o ci? widzie?. Chod?, usi?d?. Co dzi? mi przynios?e??

  – To co ostatnio. Skóry demonicznych wilków. Tym razem wpad?y w moje pu?apki, jednak niestety troch? si? poobija?y przed ?mierci? – powiedzia? Bai Ren z lekkim wstydem na twarzy.

  – Dobrze, przejd? od razu do rzeczy. Ile tym razem chcesz?

  – Patrz?c na nasz? ostatni? rozmow? oraz ilo?? tej skóry, my?l?, ?e dobr? cen? by?oby 1,5 kryszta?u qi.

  Feng Shi by? lekko zaskoczony oraz rozczarowany tak nisk? ofert?, jednak przybra? u?miech na twarz i powiedzia?:

  – Brzmi ?wietnie. Co powiesz na umow??

  – Dla mnie super.

  Po chwili obaj podpisali kontrakt i si? rozstali.

  Feng Shi lekko zawiód? si? na Bai Renie. My?la?, ?e znalaz? kogo? znaj?cego si? na interesach, jednak wygl?da?o na to, ?e to jedynie dzieciak z odrobin? szcz??cia.

  Bai Ren odszed? z warsztatu krawca zadowolony brakiem pytań. Przez ca?? rozmow? nie zauwa?y?, ?e Feng Shi czyta? z niego jak z otwartej ksi?gi.

  Po powrocie do domu zaj?? si? tworzeniem pastylek. ?a?owa?, ?e nie zabra? swojego pierwszego dzie?a na wypraw? w góry. Postanowi? stworzy? ich ??cznie pi??, poniewa? tylko na tyle pozwala?y mu sk?adniki. Niestety, z pi?ciu pastylek wysz?y trzy — ale dla Bai Rena by?y to a? trzy pastylki. U?miechn?? si? i je schowa?. Tak zapad?a noc.

  Bai Ren, z braku lepszych pomys?ów, postanowi? zrobi? rewizj? w?asnej warto?ci. Wysz?o z niej, ?e ma 1,5 kryszta?u qi, jedzenia na oko?o tydzień, wn?trzno?ci jeszcze na kilka prób, jednak zero zió? potrzebnych do produkcji pastylek kultywacyjnych. Ale ma jeszcze inne zio?a — postanowi? wi?c wypróbowa? par? kombinacji jutro.

  Po skończeniu analizy zgasi? ?wieczk?, która by?a jego jedynym ?ród?em ?wiat?a, i zasn??.

  Nast?pnego dnia wyruszy? do zielarki, by zapyta? si? o proporcje — jako ?e o t? receptur? móg? zapyta? bez wi?kszych podejrzeń z jej strony. Dotar? ca?kiem szybko. Ta wygl?da?a na ucieszon? jego widokiem i zapyta?a z trosk?, czego potrzebuje. Bai Ren w sercu by? zimny jak sopel, jednak na twarzy pokaza? ciep?y u?miech i, udaj?c nie?mia?o??, zapyta?:

  – Czy mog?aby? mi pomóc... nie radz? sobie z proporcjami.

  Ona, jakby na to czeka?a, odpowiedzia?a:

  – Ale? oczywi?cie. Wejd?, napisz? ci dok?adne proporcje.

  Bai Ren z u?miechem jej podzi?kowa?. Po chwili zielarka da?a mu kartk? i ?yczy?a powodzenia podczas prób stworzenia pigu?ki na regeneracj?.

  Bez zw?oki Bai Ren dotar? do domu i zacz?? próby. Dzi?ki przepisowi od zielarki uda?o mu si? stworzy? dwie pigu?ki na regeneracj? z trzech prób.

  Poczu?, ?e jego umiej?tno?ci nie stoj? w miejscu. By? z tego zadowolony, lecz stara? si? zachowa? spokój i analizowa? dzia?ania. Powoli zacz?? dochodzi? do wniosku, ?e dzień wcze?niej zachowywa? si? dziwnie u krawca. By? rozczarowany w?asnymi emocjami. Ze swoimi ambicjami nie móg? dawa? si? im ogranicza? — jednak by?o to niezwykle trudne, gdy? by? tylko cz?owiekiem. Ale jego wola by?a niez?omna, twarda niczym diament.

  Postanowi?, ?e niewa?ne, co si? stanie — zostanie na swojej drodze. Niewa?ne, ile trupów b?dzie musia? zdepta? — nie zejdzie z niej a? do ?mierci.

Recommended Popular Novels