Pierwsz? rzecz?, któr? ujrza? Bai Rei po przebudzeniu, by?a smuga ?wiat?a wpadaj?ca przez zgrzybia?y oraz dziurawy dach. Jednak nie przejmowa? si? on stanem swojego domu – bardziej martwi?o go to, ?e po zakupie tej nowej techniki zosta? mu tylko jeden kamień qi. Dla zwyk?ego ?miertelnika by?oby to wystarczaj?ce, aby prze?y? przez tydzień, jednak dla Bai Rena zdecydowanie nie. Potrzebowa? on nie tylko inwestowa? w jedzenie i okrycie, ale tak?e w kultywacj?. Próbowa? oszcz?dza?, gdzie tylko móg? – to dlatego chodzi? w ?achmanach.
Po zjedzeniu ?niadania i szybkim przemyciu si?, wyruszy? na swoj? polan?, aby praktykowa? nowy ruch. Po drodze dosta? troch? mi?sa od rze?nika, jednak mniej ni? wcze?niej. Staruszek wygl?da? na smutnego i powiedzia?:
– Od teraz b?d? mia? problem dawa? ci jedzenie, przykro mi.
Po krótkiej rozmowie ze starcem Bai Ren odszed?. Kilkaset kroków od wioski znalaz? kilka zió?, które w?o?y? do ma?ej, ca?kiem pojemnej szmacianej torby. Pomy?la?:
?Mo?liwe, ?e b?d? w stanie po??czy? je z wn?trzno?ciami demonicznych wilków, aby przyspieszy? moj? kultywacj?.”
Po drodze kilka razy upewnia? si?, ?e nikt go nie ?ledzi. Marsz zaj?? mu oko?o 30 minut drogi przy strumyku, po czym dotar? na swoj? polan?. Bezzw?ocznie wzi?? si? do praktyki. Z jego interpretacji wynika?o, ?e istnieje wiele rodzajów qi, ale aby u?y? techniki Stalowej Skóry, musi wch?on?? qi ?elaza do swojego organizmu oraz je rozprowadzi? – im wi?cej qi, tym mocniejsza b?dzie obrona. Jednak nie mo?na przesadzi?, poniewa? je?li wch?oniesz za du?o qi ?elaza, to cz??? twojego cia?a mo?e zamieni? si? na sta?e.
Tak przeszed? do praktyki. Na jego nieszcz??cie polana nie by?a bogata w qi metalu, lecz le?ne. Postanowi? wi?c przeprowadzi? ma?y eksperyment – i zamiast qi metalu chcia? zaabsorbowa? le?ne. Ale niewa?ne, jak mocno próbowa? u?y? metody z zwoju – nie udawa?o mu si?.
Pomy?la? o dwóch opcjach: pierwsza – starzec go oszuka?, albo druga – ta metoda nie dzia?a na qi lasu. Z os?dem postanowi? poczeka?, a? znajdzie miejsce z wi?ksz? ilo?ci? qi metalu. Przypomnia? sobie, ?e las przy górach, gdzie by?, ma go pod dostatkiem. Jednak ba? si? tam i?? ze wzgl?du na demonicznego nied?wiedzia.
Rozmy?la? nad przysz?o?ci?, a? tu nagle z?apa?y go zawroty g?owy – jego cia?o wyda?o za du?o qi na praktyki. Bam – zemdla? pod drzewem. ?ni?y mu si? niezwykle dziwne rzeczy – jakby dym prowadz?cy do swego ?ród?a. Po jego zdaniem chwili obudzi? si?, jednak by? ju? wieczór. Ale odkry? co? dziwnego – móg? zobaczy? dziwn? ?cie?k?, która wydawa?a si? prowadzi? w stron? lasu na zboczu góry.
Na pocz?tku Bai Ren by? zszokowany – nie wiedzia?, czy jego oczy szwankuj? od uderzenia – jednak po chwili zacz?? odzyskiwa? spokój ducha i analizowa?. W końcu doszed? do wniosku, ?e to musi by? skutek uboczny jego techniki. Pomy?la?:
– Je?li to naprawd? prowadzi do miejsca bogatego w qi, mo?e by? to technika idealna dla mnie.
Po chwili prób uda?o mu si? pozby? szlaku sprzed oczu oraz wywo?ywa? go na my?l. Jednak niewa?ne, jak si? stara? – nie móg? wyczu? chocia? jednego innego qi. W swym zamy?leniu nie zauwa?y? jednak, ?e ?wiat nie stoi z powodu jego treningu. Wokó? zapad?a ca?kowita ciemno?? i cisza, przerywana chwilami przez wod?. Od razu, kiedy to zrozumia?, podj?? decyzj?, ?e noc sp?dzi na kultywacji oraz próbach odró?nienia od siebie energii qi. Zda? sobie spraw?, ?e do tej pory wch?ania? zlan? mieszanin?, co mog?o spowalnia? jego post?p.
Unauthorized duplication: this tale has been taken without consent. Report sightings.
Noc min??a spokojnie – zdaje si?, ?e nie tylko wie?niacy, ale i zwierz?ta nie zna?y tego miejsca, pomy?la? Bai Ren. Niestety, przez noc nie uda?o mu si? odkry? wiele – zacz?? jedynie zauwa?a?, ?e qi, które wch?ania, jest niczym niepomieszane – farby ró?nych kolorów i w?a?ciwo?ci. Sprawi?o to, ?e jeszcze lepiej zrozumia?, jakie znaczenie ma wybranie dla siebie odpowiedniego rodzaju qi – niczym naczynie na dobr? substancj?.
Po tym odkryciu zacz?? wraca? do siebie. Jednak nie ?pieszy?o mu si?, gdy? nikt na niego nie czeka?. My?la? tylko o swojej kultywacji. Droga przed nim by?a kr?ta, niebo pe?ne s?ońca, praktycznie bez chmurki, a otoczenie pe?ne pi?knych drzew. Wraca? t? sam? drog?, ale mo?e to ze wzgl?du na zamy?lenie zaj??a mu ona prawie dwa razy d?u?ej – bo ponad 50 minut.
Od razu, kiedy wszed? do wioski, uda? si? po cichu do swojej rudery. Jednak w drodze u?wiadomi? sobie, ?e nie ma rzeczy potrzebnych do produkcji pastylek na wsparcie kultywacji. W taki sposób zahaczy? o miejscow? zielarni?, która by?a jedynym miejscem do nabycia tego typu urz?dzeń. Od razu po wej?ciu powita?a go m?oda kobieta, która zapyta?a, czego mu potrzeba. Jednak Bai Ren sam do końca tego nie wiedzia? – pierwszy raz mia? robi? tabletki. Poprosi? o ma?y mo?dzierz oraz kocio?ek do gotowania pastylek. Mia? nadziej?, ?e to wystarczy.
Kobieta szybko przynios?a to, o co prosi?. Wydawa?o si?, ?e jest mu go ?al – poprosi?a o 0.5 kamienia duchowego, co by?o bardzo dobr? cen?, ale tak?e po?ow? funduszy Bai Rena. Jednak ten bez wahania jej go da?. Po zawarciu umowy szybko wróci? do domu. Jednak kiedy wróci?, znalaz? niespodziank? – w kotle le?a?a pajda chleba. Bai Ren pomy?la?, ?e ta dziewczyna musi by? niezwykle naiwna – tylko ze wzgl?du na czyje? ubranie oddaj?c ci??ko zdobyte jedzenie. Jednak zjad? go ze smakiem.
Po tym posi?ku chcia? zabra? si? do tworzenia tabletek, jednak nie do końca wiedzia?, co ma zrobi?. A ?e nie chcia? marnowa? materia?ów, wola? organy zostawi? jak by?y, a zio?a zasadzi?. Rozmy?la?, co mo?e zrobi?. Jedyn? rzecz?, która przysz?a mu do g?owy, by? powrót do zielarki, która by?a jedyn? osob? posiadaj?c? wiedz? o produkcji leków i pastylek. Tak wi?c zasn??, obserwuj?c ksi??yc przez dziur? w dachu.
Niestety, nie odpocz?? za d?ugo – przed wschodem s?ońca obudzi? go deszcz kapi?cy na skronie. Jednak on jedyne, co zrobi?, to podstawienie naczyń, aby zbiera? wod? pitn? i dalszy odpoczynek – tylko w innym k?cie rudery. Po tym, jak si? wyspa?, przela? wod? z pojemników do naczyń – wida? by?o, ?e jest ju? do tego przyzwyczajony.
Jako ?e nie mia? nic do jedzenia, poszed? na ma?e zakupy i tak z po?owy kryszta?u qi zosta?o mu 0.4. Jednak nie by?o to stanowczo za ma?o, ?eby z?ama? jego ducha. Od razu po zaspokojeniu g?odu wyruszy? do zielarki. Ta po chwili go pozna?a:
– O, to ty. Potrzebujesz czego? jeszcze? – zapyta?a z u?miechem.
Bai Ren zapyta? niepewnym g?osem, czy móg?by odkupi? ksi??k?, z której czerpa?a wiedz? o zielarstwie. Ta, zdziwiona jego pro?b?, odmówi?a, poniewa? jej potrzebuje. Jednak zaproponowa?a, ?e je?li nazbiera zió? leczniczych, mo?e go pouczy? kilku rzeczy. Bai Ren by? zadowolony z tej propozycji – od razu wyruszy? na poszukiwanie zió?. Co prawda mia? kilka w domu, jednak nie chcia? ich oddawa?, gdy? nie zna? ich warto?ci.
Szcz??cie by?o po jego stronie – jako ?e w nocy pada?o, par? zió? powinno wyj?? z ziemi, pomy?la?. Po opuszczeniu miasta i udaniu si? w stron? swojej polany Bai Ren znalaz? prawie ca?? sakw? zió?. Od razu zawróci? do wioski. Przyroda wokó? niego wr?cz rozkwita?a – potrzebowa?a tej wody po wielu dniach s?ońca.
Kiedy wróci? do wioski, nie zwleka? i wr?czy? zio?a zielarce, prosz?c o natychmiastow? lekcj?. Ta by?a lekko zaskoczona, ?e tak szybko mu posz?o, jednak dotrzyma?a s?owa – pierwsz? lekcj? zacz??a od nauczenia ró?nicy w lokalnych zio?ach.